Siedzę sobie przed kompem, wcinam prince polo i słyszę jak w pokoju na dole moja rodzinka rozmawia z przyszłą potencjalną au pair. Jakoś tak nie mogę uwierzyć, że to wszystko powoli dobiega końca. Dwa tygodnie temu bawiłam się na imprezie pożegnalnej Mariany (było fantastico! ;) polecam imprezy w Camden!:) ), w piątek będzie pożegnalny lunch z Aurea, a 20go ostatnia impreza z Leoni. Niesamowite jak człowiek może się przywiązać do ludzi w tak krótkim czasie... nigdy siebie o to nie podejrzewałam :) wtajemniczeni wiedzą, że jestem raczej na dystans i niewiele ludzi naprawdę lubię (przyjaciele możecie się czuć wyróżnieni, jesteście wyjątkowi ;p ) To wszystko powoduje, że popadam w jakiś melancholijny nastrój, no i ta moja huśtawka nastrojów "wracać?", "zostać?". Tzn. ja chyba w głębi serca wiem, czego chcę, ale zwyczajnie boję się tego ryzyka. Boję się podjęcia tej decyzji, tak jakbym czekała na niewiadomo co, że może ktoś zadecyduje za mnie. No i boję się konsekwencji. To oczywiste.
A tak z innej beczki, to w końcu zobaczyłam stadion FC Chelsea, oraz odkryłam zakamarki Westminster Abbey, więc oficjalnie mogę ogłosić, że widziałam już w Londynie wszystko o czym marzyłam. Teraz tylko wracam do tych najukochańszych miejsc.
Dodatkowo odwiedziłam polski sklep w Hammersmith. Nie sądziłam, że zakup paru produktów spożywczych może sprawić taką radość :) I do tego usłyszeć polski język koło siebie... naprawdę mi tego brakowało. W tym tygodniu mam ambitny plan ulepić pierogi, ale zobaczymy co z tego będzie :)
Poza tym białe klify i Stonehenge wciąż nieodkryte - pogoda rujnuje moje plany podróżnicze, więc trzeba się skupiać na życiu towarzyskim. Trochę się dzieje, ale w którym kierunku pójdzie to i owo to nie mam pojęcia... że też niektórych ludzi nie mogłam poznać na początku mojego pobytu tutaj...
I to tyle z mojego sprawozdania. Mogę jeszcze dodać, że dzisiaj bezboleśnie minął pierwszy dzień wakacji :)
From London with love,
H. :)
oj tak to musi byc dziwne uczucie slyszac jak Twoja host rodzina rozmawia juz z przyszla au pair
OdpowiedzUsuńprzemijanie
jakbys byla w Kingston i chciala sie spotkac to daj znac :)
p.s. kiedy wlasciwie konczysz przygode z au pair?
w tym tygodniu mam wolne jutro i sobote z tym ze w sobote jade z moja hostka do Londynu
OdpowiedzUsuńw nastepnym tygodniu mam wolne 3 dni bo czwartek, piatek i sobote wiec jesli bys miala czas w ktorys z tych dni to daj znac :)
A wlasnie mialam pytanie do Ciebie, jezdzisz z Waterloo? Bo podobno to bardzo skaplikowana stacja. Sama z reszta jak ogladalam zdjecia, mape to pomyslalam sobie ze odnalezienie odpowiedniego peronu musi byc arcy trudne - szczegolnie na poczatku
sadzę iż będe tęskniła za swoją niemiecką rodzinką ... ale tak to juz jest.
OdpowiedzUsuńa teraz moje głupie pytanie - jest jakaś mała szansa na dostanie pocztówki od Ciebie? ;)
Jak podasz mi maila to wyślę adres bo raczej nie wypada go napisać tutaj w komentarzu :D
OdpowiedzUsuńto co do zobaczenia w piatek? stacja waterloo nie okazala sie tak trudna jak to wygladalo na zdjeciach ;p teraz niestety mnusze bardzo oszczedzac w tym tygodniu wiec zaszalec nie moge z wyjsciem ale mozna by sie spotkac na piwoi czy wode wiec daj znac jesli masz czas i o ktorej :)
OdpowiedzUsuńjasne :) wiec do zobaczenia o 17, moze przy tych budkach telefonicznych poprzewracanych? Znasz sie na Kingston dobrze? chodzi mi o jakis miejsca gdzie mozna by usiasc i napic sie czegos. Bo ja mimo ze jestem gospodarzem to nie zdolalalam poznac jeszcze nic co specjalnie moglabym zaproponowac :)
OdpowiedzUsuńoki to do zobaczenia o 17 15 przy budkach :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze mnie rozpoznasz ( moje fotki pojawialy sie na blogu kilka razy) bo ja pewna nie ejstem tego czy bym Cie umiala rozpoznac ;)
Ania