Jako, że zbliżają się Święta, czyli teoretycznie czas radości, relaksu i odpoczynku to w ramach duchowych przygotowań do tego okresu powróciłam do jednych z moich ulubionych filmów i jednocześnie chyba najlepszych komedii romantycznych, jakie w życiu widziałam. Znam je już na pamięć, bo oglądałam je chyba z milion razy, ale za każdym razem bawią mnie tak samo jak gdybym oglądała je po raz pierwszy.
Oto moja wielka trójka:
Cztery wesela i pogrzeb.
Absolutny klasyk. Subtelny, angielski humor. I jeden z ulubionych cytatów filmowych:
Charles: Do you think there really are people who can just go up and say, "Hi, babe. Name's Charles. This is your lucky night?" Matthew: Well, if there are, they're not English.
A na dodatek Rowan Atkinson:)
To właśnie miłość.
Trochę nietypowa komedia romantyczna. Piękne historie, zabawne dialogi, czołówka brytyjskich aktorów, niesamowity Billy Nighy oraz najprzystojniejszy brytyjski PM w dziejach w TEJ scenie:D
Dziennik Bridget Jones.
Nie wiem jak można nie kochać tego filmu. Naprawdę nie wiem:)
Jeśli ktoś jeszcze jakimś cudem ich nie widział, to powinien nadrobić zaległości! Warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz