Mówi się, że Sopot to polskie Brighton. Ja bym raczej powiedziała, że Brighton to angielski Sopot. Bo prawda jest taka, że nasz malutki kurort wygrywa w przedbiegach rywalizację na miejsce spędzenia wymarzonego wakacyjnego urlopu. Oczywiście moja opinia może być trochę zaburzona faktem, że pogoda nas w Brighton nie rozpieszczała i nie mogłyśmy w pełni zakosztować tamtejszej atmosfery, ale samo miasto naprawdę nie robi jakiegoś większego wrażenia. Architektura nie powala, molo też nie zachwyca (nie podoba mi się pomysł zabudowywania mola, i to w dodatku trochę kiczowatym wesołym miasteczkiem), no i ta angielska plaża, która zamiast piasku ma kamienie. Co prawda jest tam trochę urokliwych uliczek, ale ogólnie nie było jakiegoś WOW. Bardziej mi się podobało w Portsmouth Harbour. Jedyny powód, dla którego warto pojechać do Brighton to Royal Pavilion - przepiękny pałac wybudowany z polecenia króla Jerzego IV. Już z zewnątrz wygląda zachwycająco, a to nic w porównaniu z jego wnętrzem. Naprawdę robi wrażenie! Niestety w pałacu obowiązuje bezwzględny zakaz fotografowania, więc o to tylko parę widoków z Brighton:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz