6 gru 2011

Mój prywatny au pairowski alfabet

A jak Anglia oczywiście.

B jak BBC, które zapewne będę oglądać godzinami :)

C jak Chelsea FC. Favourite team, której baza treningowa znajduje się parę kroków od miejsca gdzie będę mieszkać.

D jak dół i deprecha. Zdarzało się, kiedy skrzynka mejlowa świeciła pustkami.

jak duma. Że się zdecydowałam, że jadę, że dam radę!

E jak entuzjazm.

jak EURO 2012. Jedyny minus wyjazdu - nie będzie mnie wtedy w Polsce.

F jak filologia angielska. Czegoś mnie chyba jednak na niej nauczyli…

G jak Gdańsk.

H jak HappyAuPair.

I jak pani Iwona, wytrwale szukająca mi host family.

J jak Jubileusz Królowej Elżbiety, już w czerwcu!

K jak Kastrup. Lotnisko w Kopenhadze, gdzie będę się przesiadać.

L jak Laura. Sześciolatka, przyszła aktorka i tancerka.

M jak Matthew. 8 lat. Zapalony fan i zawodnik rugby.

jak Mercedes. Z automatyczną skrzynią biegów! Yes!

N jak niezależność.

O jak obawy, którymi mogłabym obdzielić stado kawalerii.

P jak prawo jazdy.

R jak Richard. Host dad.

S jak szkocki akcent jednej z hostek, z którą rozmawiałam. Prawdziwy sprawdzian umiejętności językowych.

T jak Tonia. Host mum.

jak tęsknota – nieunikniona.

U jak upychanie. No, bo jak inaczej mam zmieścić swoje życie w dwóch walizkach?

W jak wybredna. Niewiele było rodzin, które naprawdę bardzo mi się podobały i do których pojechałabym z całkowitą pewnością.

Y jak Yorkshire, gdzie o mało nie wylądowałam. Trochę żal, ale chyba dobrze się stało

Z jak zwiedzanie. Główny i nadrzędny cel wyjazdu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz