27 lut 2012

czas na trochę prywaty

Przez ostatnie dni zaniedbywałam to miejsce, ale to dlatego, że nie lubię marudzić, a to jedyne na co miałam ochotę w ostatnim tygodniu. Trochę się pochorowałam, co dość mocno odbiło się na moim nastroju, a do tego dopadła mnie ogromna tęsknota za domem. Coraz bardziej odczuwam brak możliwości rozmowy po polsku - przez skype to nie to samo, chciałoby się pogadać w swoim języku przygotowując obiad, kierując autem czy robiąc zakupy. Brakuje mi moich ulubionych miejsc na spacery, mojego łóżka, starej rozlatującej się kamienicy, zakorkowanej i głośnej dzielnicy, lamp przed domem, sprawiających, że jasno w pokoju miałam nawet w środku nocy, tramwajów, skmek, no i ludzi. Smutno mi, że nie mogę napisać po prostu do Zi, żebyśmy się jutro spotkały, albo umówić się z Tere żeby poprawić jej humor po ostatnich dniach, smutno mi, że nie mogę się pokłócić z mamą o niepozmywane naczynia, czy zjeść z nią jajecznicy w niedzielny poranek. Tak po prostu mi smutno. Co prawda pogoda w ostatnich dniach trochę podniosła mnie na duchu, a weekend miałam naprawdę udany, ale jednak nadal jestem odrobinkę zdołowana. Ale najwidoczniej tak musi być. Potrzebowałam tego wyjazdu, żeby uzmysłowić sobie, że nie ma co marzyć o życiu za granicą, o szukania szczęścia gdzieś dalej. Bo prawdziwy dom mam tylko jeden, i nie jest i nie będzie nim Anglia. Nie żałuję, że wyjechałam, bo to ogromna przygoda, wyzwanie i szansa na zobaczenie tylu pięknych miejsc. Ale już wiem, że za siedem miesięcy bez żalu spakuję walizki i wrócę do miejsca gdzie zapewne będzie na mnie czekało: brak pracy, niskie zarobki, i kiepskie perspektywy, ale za to będę się czuć u siebie. Będę w domu.

3 komentarze:

  1. ja jade za granica tez z tego wzgledu zeby sprawdzic czy faktczynie obczyzna jest taka super jak sie mi wydaje od zawsze.. Byc moze jak bedziesz w Polsce bedziesz tesknila za Anglia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ej ! Nie ma się co smucić ! Do Polski jeszcze wrócisz a teraz ciesz się, że jesteś tam i chłoń to wszystko całą sobą, no ! :)
    We wrześniu może do Ciebie dołączę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haniu, aż łezka mi się w oku zakręciła... Warto i trzeba pokonywać granice (i nie mam na myśli tylko granic na mapie), ale wiem, że nie można tak po prostu zapomnieć o tęsknocie za domem. Jak wrócisz, koniecznie musimy się spotkać w kolegialnym gronie! Trzymaj się ciepło.


    PS Pociesz się tym, że niektórzy przeżywają właśnie kolejne stany frustracji nad "logiką" naszej cudownej uczelni ;)

    Gosia G.

    OdpowiedzUsuń