4 mar 2012

imprezowy Londyn

Dzisiaj Josefine obchodzi swoje 20 urodziny. Postanowiliśmy je uczcić imprezą w Londynie. Świętowanie rozpoczęłyśmy obiadem w jednej z knajp niedaleko Oxford Circus, a potem udałyśmy się do klubu. I było naprawdę fajnie, gdyby nie to, że wydałam tyle kasy, że na samą myśl robi mi się słabo. No i ten powrót do domu... Klub zamykali o 3, a my miałyśmy pierwszy pociąg do Cobham o 6:57... To sobie zrobiłyśmy spacer od Oxford Circus do Waterloo, który mógłby być przyjemnym doświadczeniem gdyby nie niska temperatura i organizm zmęczony kilkugodzinnym balowaniem. Do tego dworzec otwierali dopiero o 5:30 więc siedziałyśmy sobie przy wejściu w towarzystwie innych ludzi jak jacyś bezdomni menele ;) W domu byłam o godz.8. Dzieciaki już zaczynały nowy dzień, siedząc w salonie i oglądając tv, a ja jeszcze nie skończyłam dnia poprzedniego :)
Już jakiś czas temu zaczęłam żałować, że nie znalazłam rodzinki w Londynie, tylko w małej miejscowości, a w takie noce jak ta to uczucie się tylko nasila. Nie jestem typem klubowiczki, ale lubię się wybrać na imprezę od czasu do czasu. A takie czterogodzinne oczekiwanie na powrót do domu skutecznie potrafi odebrać ochotę na tego rodzaju wypad. Już nie mówiąc o tym, że moja miejska natura coraz głośniej o sobie przypomina i tutejsza cisza i spokój zaczyna mi przeszkadzać. Na początku to była miła odmiana, ale teraz zaczyna mnie to irytować. Jak to śpiewały Elektryczne Gitary "Jestem z miasta. To widać, słychać i czuć." :)

2 komentarze:

  1. Ja też się nieźle zdziwiłam ! Bo nawet się psychicznie nie przygotowalam na to, ale z drugiej strony, nie miałam za dużo myślenia o tym, wzięłam pierwszy lepszy termin i już po sprawie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za radę :) Napisałam w prawdzie do rodziny maila, ale w sumie bardziej, żeby zobaczyć jak to wygląda tak na prawdę :)

    OdpowiedzUsuń