18 sty 2012

Codzienność au pair

Kiedy czyta się blogi au pair przeważają w nich posty o fascynujących weekendach, imprezach, zwiedzaniu, nowo poznanych ludziach. O życiu codziennym raczej nikt nie pisze. A nie pisze, bo nie ma o czym. Ta szara codzienność jest niezwykle monotonna i nużąca. W moim przypadku wygląda to następująco:
7:00 zwlekam się z łóżka i doprowadzam do stanu używalności. Schodzę na dół do kuchni, robię sobie herbatę, wyjmuję miski dla dzieciaków na płatki, idę do samochodu zeskrobać szron z okien.
~7:20 wspólne śniadanie. Potem trzeba zagonić dzieciaki do mycia zębów, zapleść Laurze warkoczyka, Matthew wychodzi z tatą wyprowadzić psa na spacer.
8:00 wyjazd do szkoły. Matthew zaczyna zajęcia o 8:15, Laura o 8:30.
9:00 – 15:00 Teoretycznie czas wolny. Praktycznie – trzeba zrobić dzieciom pranie, wyprasować ich ciuchy. Z reguły dwa razy na tydzień. Do tego czasami zamieść podłogę w kuchni, czy też ogarnąć swoje „królestwo”. Poza tym, ja za ekstra kasę zgodziłam się prasować ciuchy rodziców. A w między czasie trzeba sobie zrobić lunch, umyć włosy, a czasami zrobić makijaż, jak mam w planach gdzieś wyjść. No i oczywiście sprawdzić to i owo w necie :)
15:00 wyjazd po dzieci. Z reguły Laura kończy zajęcia o 15:25, a Matthew o 15:45. Raz w tygodniu obydwoje kończą po 16. Po przyjściu ze szkoły od razu zabierają się za pracę domową. Codziennie jest to czytanie, a oprócz tego czasami jakiś worksheet z matematyki bądź angielskiego. Poza tym dzieci powinny codziennie poćwiczyć grę na instrumentach. Laura gra na pianinie, Matthew na trąbce. Dodatkowo od wtorku do czwartku mają zajęcia dodatkowe: pływanie, piłka nożna, skauci. Godzina na którą mam im przygotować posiłek zależy od tego na którą mają te wszystkie extra classes.
~18-19:00 rodzice wracają z pracy. Od tej godziny teoretycznie jestem wolna, ale wiadomo jak to bywa. Jak dziecko poprosi żebym z nim zagrała w karty, to przecież mu nie powiem, żeby spadało, bo ja już mam wolne i nie pracuję wieczorami.
Po godzinie 19 rodzice przygotowują dzieciom kąpiel, czytają książki na dobranoc, kładą spać.
Raczej nie będę miała żadnych babysittingów w tygodniu, mimo, że przewiduje to moja umowa. Babysittingi mogą mi się trafić czasami w sobotę, ale nie są obowiązkowe, jeżeli mam inne plany na weekend to rodzina bierze kogoś innego. Oczywiście weekendowy babysitting mam ekstra płatny.
Ogólnie rzecz biorąc, jak już wielokrotnie pisałam, nie jest źle :)


A tutaj sobie mieszkam:

Evelyn WayApril Cottage

I muszę jeździć tym bydlakiem:


EDIT: dzisiaj pada deszcz, jest ponuro, chłodno i wilgotno... ja chce wiosnę!

4 komentarze:

  1. Full wypas masz:) Ja mam 3h wciągu dnia 2 razy w tygodniu wolne, bo mam 2 latka w domu. W tym czasie prasuję.Wieczorem choć może i mam wolny czas to nawet się mi nie chce nigdzie wyjść.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże, co za ogromny samochód O.O Dzień męczący, ale chyba da się wytrzymać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o przepraszam! nie zgodze sie ze stwierdzeniem ze codziennosc au pair to monotonia! nie mialam ani minuty nudy, czy uczucia monotoni ;-) wiec sa wyjatki! ;-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. a to przepraszam za wprowadzania czytelników w błąd, my mistake :)

    OdpowiedzUsuń