2 sty 2012

Ostatnie dni przed wyjazdem

Wyjazd już w piątek. Poziom zdenerwowania rośnie, ale jestem dobrej myśli. Ostatnie dni miałam trochę melancholijne, ale wróciłam do normy i jest już dobrze. Chociaż na lotnisku pewnie bez łez się nie obędzie. W między czasie nadszedł ten moment, że trzeba wszystko uporządkować na około siebie, pozamykać pewne sprawy i wykonać próbne pakowanie. Zamknęłam swoje konto bankowe, którego co prawda wcześniej zamykać nie chciałam, ale jak przeczytałam warunki regulaminu na kolejny rok to im podziękowałam. Zlikwidowałam też abonament w Orange, żeby nie tracić pieniędzy na coś, czego i tak używać nie będę. Wybrałam się na pocztę, żeby się upewnić, że moja mama będzie mogła odbierać przesyłki zaadresowane do mnie. Przechwyciłam od Tere naszą kartę flyforfree, no i zabrałam się za pakowanie. Wrzuciłam do walizy wszystko, co chciałam, po czym magiczna waga powiedziała mi, że tak bardzo mnie lubi, że mogę jeszcze załadować parę kilo. Bosko! Zabieram pół domu ze sobą ;) Potem z kolei wybrałam się na poszukiwania jakiś podarunków dla dzieciaków. Chciałabym im dać jakieś drobiazgi związane z Gdańskiem i Polską. Ale wybór taki trochę słaby. Dzisiaj, co prawda, widziałam prześlicznego misia ubranego w koszulkę z napisem Poland, który mogłabym podarować Laurze, ale co dać Matthew nie mam pojęcia. Na pewno dostaną najlepsze na świecie polskie słodycze: ptasie mleczko i krówki! Jutro jeszcze parę miejsc do odwiedzenia, w środę pożegnalne spotkania, najpierw z Zi, potem z Tere, w czwartek zapinanie wszystkiego na ostatni guzik, a w piątek o tej porze będę już na miejscu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz