22 sty 2012

szlag trafił...

... moje oszczędzanie!
Przyjechałam tu z silnym postanowieniem, że przez pierwszy miesiąc postaram się nie wydawać dużo kasy i żyć oszczędnie, tak żeby odłożyć tyle pieniędzy ile w ten wyjazd zainwestowałam. Cały plan legł w gruzach! Ale czy to moja wina, że pokusy otaczają mnie z każdej strony? Dzisiaj wybrałam się z duńską au pair Karoliną i jej niemiecką koleżanką do Kingston. Miasto naprawdę przeurocze, niestety nie zrobiłam żadnych zdjęć. A to dlatego, że najpierw wparowałyśmy do Primarku, gdzie zafundowałam sobie pasek i kolejne spodnie (1f+9f), a potem odwiedziłyśmy włoską knajpkę, w której dość długo się zasiedziałyśmy. Mieli taką fajną ofertę: 11funtów za starter, main course i dessert. Zamówiłam garlic bread with cheese, lasagne i cheese cake. Pychota! Ale ledwo żeśmy wstały od stołu - takie byłyśmy pełne. Następnie krótki spacer (już w ciemnościach, więc mój aparat był kompletnie bezużyteczny), próby odszukania samochodu, a potem drogi do domu i oto jestem. Uboższa o kolejne 25funciaków! Ale raz się żyje, nie? :)
Jutro lecę na urodziny Malin. Zamierzam dotrzeć do jej domu samochodem, więc proszę trzymać kciuki, aby zderzak tym razem nie ucierpiał :)

3 komentarze:

  1. Niestety oszczędzanie nie jest takie proste. Bo przecież czemu mam sobie czegoś nie kupić skoro mnie stać. Ale mimo wszystko życzę powodzenia w oszczędzaniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez chcialabym oszczedzic troche aksy beda au pair ale boje sie ze misie to nie uda ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Również jestem wielką fanką oszczędzania. I chociaż jestem tu dopiero 6 dzień,jestem już niesamowicie zakochana w czekoladowych paluszkach - Finger'sach. Dziś rano w mojej głowie zrodził się nawet szalony plan wydania całej następnej wypłaty na wyżej wymienione cudowność. Czyste szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń